Fenomen Kultury Wielbarskiej. Kulturowe oblicza życia i śmierci

Księżniczka z Bagicza została pochowana w wydrążonej dębowej kłodzie

W początkach naszej ery zmienia się kulturowe oblicze Pomorza. Zaczyna dominować szkieletowy obrządek pogrzebowy, z grobów zanika broń i narzędzia, pojawiają się zaś piękne ozdoby wykonane z brązu, a niekiedy również srebra i złota. Czy zmiany te związane były z przybyciem nowych osadników z terenów Skandynawii? Czy były jedynie skutkiem transformacji w lokalnych plemionach Germanów? 

Na fenomen kultury wielbarskiej składa się kilka czynników. Z jednej strony łączy się ją z przybyciem nowej grupy osadników prawdopodobnie z terenów Skandynawii. Echa tej podróży czytelne mają być w „Getice”, napisanej przez gockiego historyka Jordanesa około roku 551. Dowiadujemy się z niej o królu Berigu, który w trzech łodziach powiódł swój lud ku Gothiskandzie. Goci przybyć mają się na przełomie starej i nowej ery, wywracając sytuację kulturową „do góry nogami”. Wraz z nimi pojawiają się nowe typy cmentarzysk: kurhanowe oraz typu Odry-Węsiory-Grzybnica, znane głównie ze spektakularnych kręgów kamiennych. Interesującym zjawiskiem było bogactwo tradycji związanych z pochówkami: zmarli chowani byli zarówno w obrządku szkieletowym, jak i ciałopalnym jamowym oraz popielnicowym. Dodatkowo społeczności wielbarskie z jakiegoś nieznanego nam powodu nie umieszczały w pochówkach swych zmarłych broni, ani narzędzi, a także unikały wkładania do grobów wszelkiego rodzaju przedmiotów wykonanych z żelaza. Nie oznacza to, że pochówki wielbarskie były ubogo wyposażone, wręcz przeciwnie. Na elementy wyposażenia często składała się misternie wykonana biżuteria z brązu, srebra, szkła, a niekiedy także ze złota. Złotnictwo wielbarskie rozwinęło się do tego stopnia, że od pewnego momentu mówi się o fazie barokowej kultury wielbarskiej.

To wszystko sprawia, że kultura wielbarska od dawna pobudza wyobraźnię archeologów, jednocześnie napędzając badania nad tą specyficzną jednostką i niezwykłym ludem, który się za nią kryje. Jednak kultura wielbarska wciąż zaskakuje, choć wydawałoby się, że wiemy na jej temat już dość dużo. Jest to bezpośrednią pochodną rozwoju metod badawczych w archeologii, a także coraz większą ich dostępnością.

W niniejszym artykule chciałabym Państwu opowiedzieć o wynikach badań nad kulturą wielbarską z okolic małej miejscowości Bagicz, znajdującej w pobliżu Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie, gmina Ustronie Morskie). Ich rezultaty są wynikiem kombinacji różnego rodzaju metod z dziedziny biologii, chemii, nauk o ziemi oraz oczywiście archeologii. Częściowo zostały one zrealizowane w ramach projektu „Kulturowe oblicza życia i śmierci. Badania nieinwazyjne nad osadnictwem pradziejowym  w lasach Bagicza”, finansowanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Widok na klif, w którym znaleziono pochówek kobiety z Bagicza

PRZYPADEK KOBIETY Z BAGICZA

 Jednym z najsłynniejszych pochówków wielbarskich w Polsce jest tzw. księżniczka z Bagicza. Znaleziono ją złożoną w wydrążonej dębowej kłodzie, która w roku 1898 wypadła z klifu w Bagiczu. Pochówek przebadany i opisany został przez antropologa i archeologa amatora Hugo Schumanna. Kobietę złożono w grobie w drewnianej trumnie, a na wyposażenie pochówku składały się zapinka, para bransolet brązowych, kolia paciorków, szpila kościana. Jednak największym fenomenem okazał się wyjątkowy stan zachowania materiałów organicznych. Zmarła, prócz trumny z przykrywą, wyposażona była również w stołeczek drewniany, fragmenty skóry bydlęcej oraz materiałów wełnianych. Niestety, część przedmiotów złożonych w grobie wraz z kobietą z Bagicza zaginęła w mrokach historii. Wiele lat później pochówek został ponownie przebadany przez antropologów Mirosława Parafiniuka i Janusza Wdowiaka oraz twórcę pojęcia kultura wielbarska – Ryszarda Wołągiewcza.

Od czasu publikacji Wołągiewicza upłynęło 40 lat, a metody badań archeologicznych znacznie się rozwinęły. Dlatego w 2018 roku postanowiliśmy wraz z dr Rafałem Fetnerem z Uniwersytetu Warszawskiego wznowić badania nad kobietą z Bagicza. Uznaliśmy, że prócz ponownych badań antropologicznych wykorzystać możemy nowoczesne metody z zakresu biochemii, jednocześnie udaliśmy się w teren w celu monitorowania klifu. W ramach badań zdecydowaliśmy się przeprowadzić analizę izotopów izotopów stałych węgla, azotu, tlenu oraz strontu. Dodatkowo wykonane zostało datowanie metodą węgla radioaktywnego.

Proporcje izotopów trwałych tlenu i strontu zależne są od miejsca urodzenia osoby podlegającej badaniom. Oba pierwiastki przyswajane są przez organizmy żywe wraz z pożywieniem. Szkliwo zębów człowieka, kształtuje się tylko raz w życiu i po około 12 roku nie ulega już przebudowie. Dzięki temu zyskujemy możliwość określenia sygnatury środowiska, w którym przebywał dany człowiek w dzieciństwie. W przypadku tlenu kluczowa jest szerokość geograficzna, odległość od zbiornika wodnego, ale również wysokość nad poziomem morza. Natomiast poziom izotopu strontu zależny jest od rodzaju podłoża. Otrzymane wyniki porównywane są z lokalną sygnaturą środowiska, dzięki czemu zyskujemy szansę na informację na temat tego, czy człowiek urodził się na danym terenie, czy też jest przybyszem. Z kolei poddanie analizie izotopów węgla oraz azotu pozwala do pewnego stopnia rekonstruować dietę badanej osoby. Dzieje się tak, ponieważ tkanki konsumentów są nieznacznie wzbogacone w cięższe izotopy tych pierwiastków.

Wyniki badań biochemicznych nad kobietą z Bagicza były dla nas co najmniej zaskakujące, zwłaszcza w kontekście chronologii oraz diety zmarłej. Artefakty obecne w trumnie pozwoliły Ryszardowi Wołągiewiczowi datować pochówek na fazy B2-B2/C1 okresu wpływów rzymskich (czyli lata 110/120–160 n.e.). Natomiast wyniki datowania radiowęglowego wskazują, że pochówek jest w istocie starszy (II wiek p.n.e. – połowa I wieku n.e.). Z uwagi na to, że grób został znaleziony nad brzegiem morza, konieczne było uwzględnienie tzw. efektu rezerwuarowego. Otóż na skutek spożycia przez organizmy żywe ryb lub ssaków morskich dojść może do obniżenia ilości węgla zawartego w tkankach, a tym samym „postarzenia” daty. Jednak wyniki badań nad dietą dziewczyny z Bagicza nie wskazują na konsumpcję ryb i ssaków morskich. Bazowała ona raczej na roślinach i niektórych białkach zwierzęcych, w tym rybach słodkowodnych. Brak również dowodów na konsumpcję popularnego w tamtych czasach prosa, choć było ono, obok żyta i pszenicy, najczęściej uprawianym zbożem w Europie Środkowej w pierwszym tysiącleciu naszej ery.

Grób ciałopalny kultury wielbarskiej zlokalizowany w klifie

W takim wypadku należałoby się zastanowić, czy zmarła nie przybyła w okolice współczesnego Bagicza z terenów śródlądowych? Jednak wyniki badań izotopu strontu i tlenu wskazują raczej na nadmorskie pochodzenie – lokalne lub związane z wybrzeżem Bałtyku np. z Bornholmem, Olandią, Gotlandią czy też południową Szwecją. W przypadku kultury wielbarskiej podstawowym problemem pojawiającym się przy próbie interpretacji modelu odżywiania się jest brak informacji na temat gospodarki żywieniowej jej twórców. Wydaje się, że dla osoby mieszkającej w strefie nadmorskiej dosyć powszechnym pożywieniem powinny być ryby i ssaki morskie, takie jak foki, na które dość łatwo można polować na wybrzeżu. Nie znamy żadnych znalezisk, które łączyć można z rybołówstwem (np. haczyków do połowu ryb) z terenów zajmowanych przez

Cmentarzysko kurhanowe kultury wielbarskiej w Bagiczu uwidocznione w oparciu o dane z lotniczego skaningu laserowego

ludność kultury wielbarskiej. Nie wyklucza to jednak gospodarki opartej na zasobach morskich. Badaniom podlega społeczność, w której z jakiegoś powodu funkcjonowało tabu dotyczące broni i narzędzi podczas obrzędu pogrzebowego. Nie można jednak wykluczyć, że jej przedstawiciele mogli korzystać z organicznych sieci, harpunów i haczyków, lub zwyczajnie nie udało się do tej pory na tego typu materiały natrafić w badaniach. Problematyczny w kontekście interpretacji jest również stan rozpoznania osad, szczególnie na obszarach nadmorskich. Kobieta z Bagicza spożywała ryby słodkowodne, na co wskazują wyniki analiz. Oczywiście ławice takich ryb penetrować mogą płytkie wody morskie, do takich gatunków należą choćby szczupak czy płoć. Tyle tylko, że dochodzić musiałoby do wybiórczych połowów na konkretne gatunki, a w to raczej trudno uwierzyć.

Jednym z celów projektu było także sprawdzenie plaży pod kątem obecności stanowisk archeologicznych na klifach. W miejscu odnalezienia kobiety z Bagicza udało się zadokumentować jeszcze jeden grób, który łączyć można z kulturą wielbarską. Pochówek odkryty został w ścianie klifu przez mieszkańca Kołobrzegu, pana Roberta Maziarza. Po przeprowadzeniu badań ratunkowych, udało się ustalić, że mamy do czynienia z pochówkiem ciałopalnym. Odnotowano w nim niewielką ilość przepalonych kości ludzkich oraz trzy fragmenty ceramiki. Wiadomo zatem, że pochówek kobiety z Bagicza nie był odosobniony, jak przypuszczał Wołągiewicz.

Weryfikacja innych potencjalnych pochówków na tym obszarze wymagała przeprowadzenia badań nad tempem cofania się klifu. Abrazja na tym obszarze zachodzi w tempie ok. 0,6 m rocznie, co przez ok. 120 lat od odkrycia grobu daje ok. 72 m. Oznacza to, że prawdopodobnie mamy do czynienia z kontynuacją cmentarzyska, które jednak w przeważającej części zostało już zniszczone. Jednoczenie nasze badania wskazują, że proces abrazji jest bardzo mocno związany z pogodą. Jesienią i wczesną wiosną dochodzi do wzmożenia tego procesu. Tym samym obiekty pojawiające się na klifie mogą bardzo szybko ulec zniszczeniu. Ciekawostką w tym kontekście są również przekazy mieszkańców Bagicza, którzy zwracali uwagę, że w czasach, gdy teren ten był zamknięty ze względu na funkcjonowanie lotniska wojskowego zajętego przez wojska radzieckie, zapuszczali się na te tereny, a na plaży znajdowali kości oraz przedmioty z metalu, który opisali, jako podobny do mosiądzu.

CMENTARZYSKO W GŁĘBI LASU

W 2017 roku dzięki wykorzystaniu technologii LIDAR w lesie w Bagiczu odkryte zostało cmentarzysko kurhanowe o nieznanej chronologii. Z uwagi na jego wielkość oraz intensywne niszczenie przez nielegalne eksploracje zdecydowaliśmy się na wykonanie z jednej strony analiz w środowisku GIS bazujących na numerycznym modelu terenu, z drugiej – badań wykopaliskowych jednego ze zniszczonych nasypów.

Kurhan w trakcie eksploracji

Pierwszy etap prac pozwolił ustalić ilość kurhanów na 57, jednak dopiero dzięki badaniom terenowym udało się określić przynależność kulturową cmentarzyska. W jednej z ćwiartek kurhanu odkryty został fragment brązowej zapinki, która była dowodem, na to, że mamy do czynienia z cmentarzyskiem z okresu wpływów rzymskich. Tezę tę ostatecznie potwierdził grób, w którym funkcję popielnicy pełnił charakterystyczny dla kultury wielbarskiej puchar. Cmentarzysko jest więc najdalej na północ wysuniętą tego typu nekropolą i pierwszą tego typu zarejestrowaną u ujścia rzeki Parsęty. Stanowisko jest stosunkowo duże, liczbą nasypów przewyższa je jedynie cmentarzysko w Nowym Łowiczu (Poligon Drawski), choć na uwadze należy mieć fakt, że jego centralna część została zniszczona, w wyniku budowy drogi biegnącej przez las. Nie wiadomo, zatem jak duże było ono pierwotnie. Potencjalnie było to największe tego typu stanowisko na Pomorzu.

Na początku 2019 roku zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie badań magnetycznych na cmentarzysku. Takie podejście zostało podyktowane czysto pragmatycznymi względami. Nasypów jest 57, zatem ich metodyczne, wykopaliskowe badania musiałyby zająć kilkadziesiąt lat. Jednocześnie trudno się nie zgodzić z opiniami wielu zwolenników badań nieinwazyjnych, że wykopaliska w istocie prowadzą do zniszczenia stanowiska i w sytuacji, w której nie jest ono zagrożone nie ma potrzeby ich prowadzić. Z drugiej strony chcieliśmy odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących charakteru cmentarzyska: Czy w nasypach mogą znajdować się konstrukcje kamienne? Czy między kurhanami znajduje się część płaska tak jak np. w Nowym Łowiczu, a jeśli tak, to jak duży zasięg może mieć cmentarzysko? Uznaliśmy, że mimo, iż na terenach leśnych badania magnetyczne są w sposób istotny utrudnione, to jednak na tym konkretnym stanowisku mają szansę powodzenia.

Prace realizowane były w styczniu 2019 roku. W ich wyniku przebadano obszar o powierzchni 5 ha. Niestety z uwagi na wysoki poziom wód gruntowych nie było możliwości prowadzenia badań we wschodniej części stanowiska. Niemniej rezultaty prac i tak okazały się bardzo interesujące. Udało się rozpoznać znaczną liczbę śladów o charakterze archeologicznym. Oczywiście nie ma możliwości jednoznacznie określić ich funkcji na tym etapie badań. Niemniej w przyszłości na tym terenie z pewnością prowadzone będą prace leśne, co pozwoli na ich przynajmniej częściową weryfikację. Udało się również stwierdzić, że w nasypach brak konstrukcji kamiennych.

Istotnych informacji na temat środowiska, w którym żyli przedstawiciele kultury wielbarskiej w Bagiczu dostarczyły badania palinologiczne. Rdzeń do badań pobrano z miejsca oddalonego o ok. 1 km od stanowiska. Dzięki analizom laboratoryjnym udało się określić, że w okresie wpływów rzymskich na interesującym nas obszarze miało miejsce niewielkie lub krótkotrwałe ochłodzenie, manifestujące się zwiększonym udziałem pyłków sosny, brzozy, obecnością świerka w profilu palinologicznym. Wzrosła także ilość pyłów roślin wskazujących na antropopresję (działalność człowieka), odnotowano również pyłki zbóż oraz mikrowęgielki, co może świadczyć o rozroście pól oraz pastwisk, a tym samym większej aktywności człowieka na tym obszarze. Zastanawiające jest również na ile mikrowęgle łączyć można z powiększającym się areałem pod uprawy, na ile zaś mogą one być związane z aktywnością człowieka na cmentarzysku.

NIEZWYKŁY POLIGON BADAWCZY KULTURY WIELBARSKIEJ

Widok na podmokłe cmentarzysko kurhanowe

Około 2000 lat od swojej śmierci dziewczyna z Bagicza znów stała się niezwykle ważna z punktu widzenia badań nad społecznością wielbarską. Niegdyś z pewnością była istotnym członkiem swoje społeczności. Zmarła otoczona rodziną i przyjaciółmi, którzy zadali sobie duży trud, aby poprzez pochówek w trumnie godnie ją uhonorować. 120 lat temu jej odkrycie zwróciło uwagę na klify jako źródło starożytności. 40 lat temu dla Ryszarda Wołągiewicza była jednym z przykładów kultury, której nadał nazwę „kultura wielbarska”. Dzisiaj jej szczątki po raz trzeci od ich odkrycia posłużyły, jako istotne źródło wiedzy na temat ludu, do którego należała.
Nie oznacza to oczywiście, że na temat Gotów wiemy już wszystko. Jak zawsze w nauce, znalezienie odpowiedzi na jedno pytanie pozawala postawić kolejne. Tak też jest w przypadku Bagicza. Jest to bowiem doskonały poligon badawczy. Na tym niewielkim obszarze we wczesnym okresie wpływów rzymskich żyła społeczność wielbarska pod wieloma względami niezwykła. Mimo bliskości morza prawdopodobnie nie korzystali z jego zasobów. Chowali wielu swoich zmarłych w kurhanach, mimo, że ich sąsiedzi tego nie robili. Jak zatem wyglądało ich życie? Jaki był ich związek z Bałtykiem? Ilu z nich było imigrantami zza morza? Miejmy nadzieję, że w przyszłości uda nam się znaleźć odpowiedzi na te i inne pytania.

(dr Marta Chmiel, Katedra Archeologii US)

Pobór prób do analiz palinologicznych